Castle Party - Opinie po festiwalu



Writen at: 2012-07-31 00:38:48
Widzę że tradycyjnie zaczyna się narzekanie na zakończony festiwal. Czekam na pierwszy post z propozycjami na CP 2013 ;) (edit: nie zauważyłem, że temat już się pojawił)
Dla mnie największym niewypałem festiwalu okazało się trzecie miejsce imprezowe, czyli dawny kościół. Nie z powodu ceny. Od zapłacenia za wstęp na imprezę od razu po wejściu wystraszył mnie zapach - leciało taką stęchlizną, jakby przez 10 lat nikt w środku nie wietrzył. Nie mówiąc już o tym że w środku było bardzo duszno jak na tak wielką salę. To już w Hacjendzie było więcej tlenu.
No i brak zapowiadanej imprezy w niedzielę, spowodowany awarią sprzętu. Przydałoby się o tym ogłoszenie parafialne ze sceny.

Na kwestie muzyczne nie będę narzekał, wiedziałem że jadę na edycję na której główne gwiazdy są z nie mojej bajki. Co mi się podobało:
- Pink Turns Blue - tyle lat suszenia organizatorom głowy o ich koncert, w końcu się udało. Świetny koncert mimo deszczu, idealny dla mnie dobór utworów. I genialne "If two worlds kiss", gdzie Mic wszedł z mikrofonem między publiczność i śpiewał z dziedzińca chodząc między ludźmi i witając się z nimi. Ciary. Po koncercie zespół śmiał się, że zabrało im w secie utworu "When it rains".
- ORE - bardzo mi się podobało, mimo że w domu praktycznie ich nie słucham.
- Spiritual Front - zawsze i wszędzie. Jakby wszystkie zespoły z tego nurtu grały na takim poziomie i tak mi się podobały to już dawno pier..... ten cały gotyk w cholerę ;)
- Deathcamp Project - w końcu mogłem ich zobaczyć na żywo z nowym materiałem. Nowe utwory wypadły świetnie, jak zwykle pełen profesjonalizm. I motyw z outro pierwsza klasa.
- Śmiałek - pojechany performance, naprawdę dobra muzyka. "Sonne" po rosyjsku mnie rozwaliło, a że przy okazji słońce faktycznie wyszło zza chmur to już inna sprawa.
- Merciful Nuns - mało sobie obiecywałem po tym koncercie i bardzo miło się rozczarowałem. Co z tego że na co dzień będę się zżymał na brak oryginalności kolejnego projektu pana Setha, jeśli za każdym razem oglądając jego koncert naprawdę dobrze się bawię? Zabrakło mi tylko "Spirit Invocation" na bis.
- Combichrist - takiego chaosu na scenie i takiego rozpierdolu to jeszcze na żywo nie widziałem. Przez chwilę bardzo się zastanawiałem nad pospiesznym opuszczeniem fosy dla fotografów ;) Mimo wszystko nie moja muzyka, ale show trzeba docenić
Reszta albo nie z mojej bajki muzycznej, albo nie zrobiła większego pozytywnego wrażenia. Z Blutengela po zrobieniu zdjęć ewakuowałem się z zamku w trybie ekspresowym - nawet cycki nie były w stanie wynagrodzić gwałtu na moich uszach.

edit: zapomniałem o czeskim Depressive Disorder - podobało mi się, dobre otwarcie soboty.
------------------------------------------------
"Jeśli kłócisz się z idiotą, najprawdopodobniej on robi właśnie to samo."
Andy

Author: Andy

PM
Writen at: 2012-07-30 23:21:29
Ogólnie spodziewałem się że muzycznie będzie gorzej. Najlepszy koncert zagrało Merciful Nuns, wszystko w nim było (autentyczny mrok, niepokój) wszystko tam było na swoim miejscu, nawet idealnie czarne stroje muzyków kapeli, tylko czemu tak mało ludzi bawiło się na ich koncercie tego pojąć nie mogę, Blutengel na drugim miejscu, tu z kolei było lekko ;-), profesjonalnie i z odrobiną kiczu ;-), ale kiczu podanego bardzo strawnie, kolejne miejsca w moim rankingu zajęli Closterkeller, Artrosis, The Cuts, tylko że te kapele można oglądać w całej Polsce kilka razy w roku, więc ich koncerty są już w pewnym stopniu przewidywalne i choćby nie wiem jak się starały, prochu już nie wymyślą, ciekawie zagrały jeszcze Cold in May, Ordo, At the lake i Bloody Dead and sexy. kompletną porażką było dla mnie Leaether strip (muzyka nie do wytrzymania plus wokalista o aparycji ABS-a), Ambasador 21 (muzycznie to mi się raczej nie ze sceną dark kojarzyło, ale z gatunkiem zwanym "ruski rap" i popularnym w radzieckim wojsku, takie coś tam z tanków leci mniej więcej), Devilish Impression (po co to było to nie wiem. jakaś tańsza podróba Behemota? równie nieudana co oryginał, który zresztą jak twierdzą metale, ja się tam na tym gatunku nie znam, też jest podobno podróbą, czegoś tam z zachodu). Koncerty Hocico i Combochrista, z pełną świadomościa i nieukrywaną radością odpuściłem sobie całkowicie ;-) To że były wszystkie gatunki, wszystko po równo itp. to między bajki należy włożyć, nadal zdecydowanie dominowało electro (nawet fanów electro w tym roku przyjechało znacznie więcej niż gotów, bo gwiazdy zagraniczne zdecydowanie pod nich były ustawione), a zabrakło jakiejkolwiek gwiazdy gotyckiego metalu symfonicznego. To że jedyny przedstawiciel tego nurtu (zresztą bardzo przeciętny w tym gatunku) polski zespół At the lake został tak entuzjastycznie przyjęty przez publiczność, powinno dać do myślenia organizatorom czego oczekuje znaczna część publiczności, i już oczami wyobraźni widzę co będzie się działo na zamku, gdy wystąpi tam Within Temptation, a że do tego dojdzie w dalszej lub (raczej) bliższej perspektywie czasowej, to jestem pewien.... cdn.
------------------------------------------------
Kto zna się na wszystkim, nie zna się na niczym
Vlad TepeS

Author: Vlad TepeS

PM E-mail
Writen at: 2012-08-02 16:41:08
Na wyjazd na CP zdecydował impuls a nie skład sceniczny. W każdym razie stwierdziłem, źe skoro już jadę na brudstok, to po drodze można zaliczyć fotograficznie Bolków i Karkonosze. Przyłączam się do głosów o brak klimatyzacji w kościele. Skoro było otwarte okno na dole, to nie możnaby otworzyć na górze? Ciąg kominowy byłby większy.
Na początku nie rozumiałem sensu wymiany kartonika wejściowego na kartonik właściwy, dopóki nie zechciałem wymienić za ten z dnia poprzedniego. Mocno się zdziwiłem, źe się nie da - przecież "sztuka to sztuka"...
Pogłos był spory, ale dało się przeżyć. Może następnym razem udałoby się załatwić jakieś wielkie, szmaciane bannery reklamowe do rozwieszenia dookoła?
Na zamku byłem tylko w niedzielę. Papierowa opaska wyglądała bardzo delikatnie, jednak chwilę mi zajęło zanim ją zerwałem. Pewnie inaczej byłoby po deszczu. Natomiast człowiekowi z pokoju obok, ni stąd ni z owąd pękła plomba w plastikowej opasce. Prawie się popłakał jak usłyszał o polityce "nie wymieniamy uszkodzonych".
W kwestiach muzycznych wiadomo, że każdemu nie da się dogodzić.
Devilish Impressions - całkiem przyjemne odkrycie. Wiatr trochę przeszkadzał w headbangingu, ale rozumiem, że organizatorzy nie odpowiadają za pogodę;)
Combichrist - przejajcarze. Jeszcze się tak nie uśmiałem na koncercie. W dodatku człowiek koło mnie co jakiś czas podskakiwał i krzyczał "JA PIER*OLE!... JA PIER*OLE! JAKI SYNTH!" (czyli chyba też mu się podobało:) Jednak po koncercie muzycy stracili poczucie humoru jak im jacyś ludzie zaczęli rozkradać kotły:)
W kwestii odwołanego aftera można było powiesić chociaż jakąś informację na drzwiach. Jako fan Starego Kina i zwolennik dużej ilości przestrzeni, będąc skazanym na Hacjendę mile się rozczarowałem, że tam leciała lepsza muzyka (oczywiście DGCC).

W kościele , w niedziele któryś z didzeji spalił deki, wiec było po zabawie. Co do kartoników to oni robili to pierwszy raz, pewnie za rok wyciągną wnioski zrobią to lepiej

------------------------------------------------
jerzy

Author: jerzy

PM E-mail
Writen at: 2012-07-31 01:46:03
Serdecznie witam uczestników Forum Castle Party, na którym właśnie się zarejestrowałem.

Na konstruktywną krytykę zdobędę się za kilka dni. Teraz będzie wyłącznie pozytywnie, gdyż wróciłem z trzeciego w mojej historii Castle Party naładowany cudownymi emocjami jak mało po czym, żyję ciągle w bajkowym bolkowskim świecie i na zejście na ziemię jeszcze dla mnie za wcześnie. Za te przeżycia dziękuję organizatorom, zespołom i tym uczestnikom festiwalu, którzy nadawali ton zabawie.

Nie znałem wcześniej większości zespołów grających w tym roku - zapoznałem się z ich muzyką przed festiwalem, wybrałem naprawdę dużo na listę "warto posłuchać" (zdecydowanie bardziej słucham koncertów niż oglądam) i w większości przypadków nie zawiodłem się.

Mój dodatkowy patent na wspaniałe przeżycie koncertu to pozytywne nastawienie i wejście w pole emocjonalnego rażenia innych osób, które czują dany klimat po to aby odlecieć razem z nimi. Było z kim "współpracować" oj było. Tu szczególne podziękowania dla cudownej punkowej brunetki, z którą najczęściej byłem na wspólnej fali i która zasłużyła na główną nagrodę w pierwszej edycji Konkursu na Najpiękniejszą Ekspresję Przeżywanej Muzyki. Chylę pokłon moim kiczowatym kapeluszem. Drugie miejsce dla kolegi, który przypominał mi swoimi ruchami ekspresję sceniczną Iana Curtisa. To było chyba na koncercie Spiritual Front.

Malkontentom zadedykuję cytat z filmu "Pociąg" (2002, reż. Sun Zhou): "Prawdziwe jest to, co masz w sercu". Tak samo jest z CP - można z niego "wyciągnąć" dla siebie bardzo wiele albo prawie nic - naprawdę mamy na to wpływ.
------------------------------------------------
pozdrowionka
pinkdotR
pinkdotR

Author: pinkdotR

PM E-mail
Writen at: 2012-07-31 06:27:21
;-), Dla mnie bardzo fajnie wypadło, muzycznie lepiej niż ostatnio, najfajniejsze koncerty jak dla mnie: Closter, Hocico, Combi, Pinki, Deathcamp. Jak co roku coś mnie zaskoczyło i na stałe zagości w moim światku muzycznym: Śmiałek - mega występ i Spiritual Front - Ci goście bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli. Co do DEVILISH IMPRESSION, rzeczywiście nie ten styl, ale bardzo dobrze że byli i mam nadzieję że w przyszłym roku tez jakiś mocny wykop na scenie CP się pojawi. Jak zwykle różnorodnie, nikt nie powiwnien marudzić, to akurat to na tym feście bardzo sobie cenię. Co do Aliena nie wypowiadam się bo nie lubię i sobotni koncert tego nie zmienił. Reszta, wiadomo, jak co roku, czterodniowe oderwanie się od rzeczywistości, bajkowo i klimatycznie, mrocznie i pieknie. Jak zwykle świetni ludzie, zresztą w tym roku miałem okazję poznać paru nowych znajomych, których pozrawiam serdecznie. Oczywiście plan na nastepny rok ten sam, marudzenie że tyle czasu trzeba czekać ;-, i jak zwykle "jeśli świat się nie zawali ja pojadę na 100%".
Na koniec jeszcze co do frekfencji: mniejsza i coś w tym jest, chociaż na gwiadach sporo osób w mojej ocenie.
;-)
------------------------------------------------
miej świadomość...
MaciekD

Author: MaciekD

PM E-mail
Writen at: 2012-07-31 08:52:00
A ja poruszę kwestię bezpłatnych karnetów.
Po wygraniu karnetu w jednym z konkursów dostałam maila o mniej więcej takiej treści "Karnet czeka na Panią w Biurze Prasowym festiwalu". Ok - jak czeka to czeka. W czwartkowe popołudnie udałam się do Biura, gdzie najpierw nikogo nie było, potem przyszło dwóch panów (byli bardzo mili :)) i poinformowali mnie, że ich zwierzchnik będzie coś więcej wiedział na ten temat, pojawił się on po ponad 3 godzinach mojego oczekiwania. Karnet dostałam bez problemu ale nie obyło się bez stresu.

A jeśli chodzi o muzykę i cenę karnetu?
Jeśli nie wygrałabym karnetu to na 100% bym go kupiła. Cena nie jest moim zdaniem wygórowana. Muzyka - każdy lubi inną. Jak lubi to przychodzi, jak nie lubi to nie :)
------------------------------------------------
zuzax666

Author: zuzax666

PM E-mail
Writen at: 2012-07-31 09:18:32
Ale osobom, które mają zastrzeżenia do ceny karnetów nie chodzi wcale o ich wartość wyrażoną w złotówkach. Nie tylko. Chodzi o stosunek cena/jakość. Żeby nie być gołosłownym poniżej skład tegorocznego amphi fest:

http://www.amphi-festival.de/2012/bands.html

Cena karnetu w przeliczeniu na złotówki to ok 250. O zabójczej precyzji organizacji i informacji nie wspomnę. Nie kopie się leżącego.
------------------------------------------------
Phantom

Author: Phantom

PM E-mail Www
Writen at: 2012-07-31 10:29:57

Quote - Phantom:amphi fest:

http://www.amphi-festival.de/2012/bands.html

Cena karnetu w przeliczeniu na złotówki to ok 250.


A cena całego wyjazdu na AF to tydzień niezłych wakacji w Polsce dla 2 osób.
Poza tym, gdyby na CP był taki skład, to znowu wszyscy by pisali "znowu to samo", "ile razy można zapraszać XX?" ;-)


------------------------------------------------
Per astra ad aspera.
Alienfiend

Author: Alienfiend

PM
Writen at: 2012-07-31 10:39:18
Jeszcze słówko odnośnie ceny karnetów. Żeby było sens wydać na nie kasę, naprawdę warto jest posłuchać tego, na co się decydujemy, dobrze wybrać a potem wczuć się na maksa zamiast zajmować się przez cały koncert gadaniem, telefonem czy czymkolwiek. Wtedy każda kwota będzie za wysoka, bo zmarnowana w 100%. Czasem jest rozczarowanie, wiadomo, ale nie wierzę, że przy tegorocznym składzie zespoły które komuś podobały się z nagrań studyjnych zawiodły w większości na żywo.

U mnie oprócz zespołów, które wypadły zgodnie z oczekiwaniami:
Desdemona, Artrosis, Leather Strip, Closterkeller (oprócz sztucznej pierwszej części), The Cuts
na liście "better than expected" byli:

Bloody Dead and Sexy - to było odkrycie już z nagrań i dużo się spodziewałem a dostałem jeszcze więcej zarówno muzycznie jak i emocjonalnie

Spiritual Front - piękna muzyka, dużo grania na "prawdziwych" instrumentach, wspaniałe wykonanie i kontakt

Pink Turns Blue - zgodnie z rekomendacją z audycji TSK - zespół bardzo koncertowy. Deszcz nie był mokry ani zimny. Przy nich nawet śniegu bym nie poczuł.

Alien Sex Fiend - zupełnie nie czułem wcześniej ich muzyki i poszedłem zobaczyć "legendę" również dzięki zachęcie Panów prowadzących TSK. Kompletnie mnie wciągnęło.

Śmiałek - muzyka, wykonanie, zaangażowanie w występ a właściwie teatr na scenie i kontakt z publicznością

Deathcamp Project - bardzo lubię muzycznie, tu wyróżnienie za bardzo subtelnie wyrażany ale silny przepływ emocjonalny zespół - publiczność

Merciful Nuns - dla mnie krótko - to po prostu nowa nazwa The Sisters of Mercy. Byłem na Sisters, mam porównanie - emocje takie same, wspomnienia klimatu sprzed lat - cudowne. Tyle osób czeka na Sisters w Bolkowie. Ja właśnie byłem na tym koncercie, przeżytym każdym zmysłem we wspaniałym towarzystwie przed sceną i to było moje pożegnanie z CP2012.

Byłem jeszcze na połowie koncertu Blutengel - musiałem się załapać na nocny autobus do Krakowa i wcześniej obawiałem się, że nie będę chciał wyjść. To był jeden z zawodów, który podsumuję tak: Do grania muzyki służą instrumenty, nawet same elektroniczne ale instrumenty a nie gołe cycki. Dobrze, że tak się ułożyło, nie żałowałem wyjścia, zdążyłem na autobus, puściłem sobie nagraną, niedosłuchaną do końca poprzednią audycję TSK a księżyc za oknem już był prawie gotowy do kolejnej pełni. Ciągle jeszcze jestem daleko od ziemi...
------------------------------------------------
pozdrowionka
pinkdotR
pinkdotR

Author: pinkdotR

PM E-mail
Writen at: 2012-07-31 10:48:23

Quote - Alienfiend:

Quote - Phantom:amphi fest:

http://www.amphi-festival.de/2012/bands.html

Cena karnetu w przeliczeniu na złotówki to ok 250.


A cena całego wyjazdu na AF to tydzień niezłych wakacji w Polsce dla 2 osób.
Poza tym, gdyby na CP był taki skład, to znowu wszyscy by pisali "znowu to samo", "ile razy można zapraszać XX?" ;-)




Ale co mają koszty wyjazdu do sprawy? Ani przy cp organizatora nie interesuje czy jedziesz na fest z Jawora czy z Kanady ani tak samo nie interesuje to organizatora amphi/wgt/kinetic/itd. Koszty podróży/zakwaterowania/wyżywienia są względne. Cena karnetu jest sztywna i dla każdego taka sama. Nie ważne czy jesteś z Jawora czy Kanady...

Cena biletu to jest kwota, którą płacisz za pewną usługę. Jak już wiesz cena jest porównywalna. Czy usługa również?

A że co roku będzie "to samo znowu" to trzeba przywyknąć. Czołówka sceny DI jest dość wąska, nowych, dobrych jakościowo projektów jak na lekarstwo, a istniejące wydają coraz gorsze płyty. Nie ma w czym wybierać.

Kolego Alienfiend kliknij jeszcze raz w podany przeze mnie link i obiektywnie oceń wartość line upu.
------------------------------------------------
Phantom

Author: Phantom

PM E-mail Www