Writen at: 2013-01-03 00:05:12
http://i.imgur.com/DP4Kv.jpg
------------------------------------------------
Pozdrawiam
Krzysztof Rakowski
------------------------------------------------
Pozdrawiam
Krzysztof Rakowski
Author: Krzysztof Rakowski
PM E-mail
Writen at: 2013-01-03 10:27:45
Ja p....
Co to za pisemko? Ilość kłamstw w tej pożal się Boże relacji kwalifikuje to chyba do cywilnego procesu o zniesławienie? Zresztą niech tu się ktoś bardziej kompetentny wypowie.
Chociaż informacja o "tanich jak barszcz biletach" bardzo mnie rozbawiła ;)
------------------------------------------------
"Jeśli kłócisz się z idiotą, najprawdopodobniej on robi właśnie to samo."
Co to za pisemko? Ilość kłamstw w tej pożal się Boże relacji kwalifikuje to chyba do cywilnego procesu o zniesławienie? Zresztą niech tu się ktoś bardziej kompetentny wypowie.
Chociaż informacja o "tanich jak barszcz biletach" bardzo mnie rozbawiła ;)
------------------------------------------------
"Jeśli kłócisz się z idiotą, najprawdopodobniej on robi właśnie to samo."
Author: Andy
PM
Writen at: 2013-01-03 12:59:27
Autor bardzo przejmuje się pieniędzmi, które są zarabiane na festiwalu, nie pominął nawet firmy wynajmującej toj-toje. Może to jakiś nieznany artysta, który też chciał zarobić a odmówiono mu występu? Facet dba o to żeby "Szatan" był zawsze napisany z wielkiej litery, wskazuje mroczne postaci, które powinny być sławione i ostro krytykuje dokonania muzyczne konkurentów ze sceny. To musi być zawiedziony artysta. Krzysztofie przyznaj się kogo tak skrzywdziłeś ;-)
------------------------------------------------
pozdrowionka
pinkdotR
------------------------------------------------
pozdrowionka
pinkdotR
Author: pinkdotR
PM E-mail
Writen at: 2013-01-03 20:30:51
Matko jedyna, co za oszołom. Chyba mam prawo użyć tego słowa po przeczytaniu takiej ilości inwektyw pod moim między innymi adresem. (co tu się wyprawia za "pieniądze podatników", hahaha:D ). Mam zresztą wrażenie, że nie pierwszy raz czytam takie pomyje, pinkdotR ma rację, jeden z "artykułów" w podobnym tonie napisała pani, której nie wpuszczono na zamek (nie miała akredytacji, tylko legitymacje dziennikarską), do tej pory śmiać mi się chce, gdy przypomnę sobie próby (z wyżej wymienionej, a może jeszcze innej relacji) wytworzenia "odpowiedniej" atmosfery przez pismaka, który podawał przykłady napisów na płytach i koszulkach, które głosiły (uwaga, *werble*, napięcie rośnie): "PSYCHE" :D koleś po prostu trafił na stoisko Darrina H i spółki :D
p.s.
Zawsze mnie zastanawia, co napisałaby taka osoba wysłana na karnawał do Rio. chyba, że zawał serca uniemożliwiłby zrelacjonowanie imprezy;)
------------------------------------------------
p.s.
Zawsze mnie zastanawia, co napisałaby taka osoba wysłana na karnawał do Rio. chyba, że zawał serca uniemożliwiłby zrelacjonowanie imprezy;)
------------------------------------------------
Author: Maria
PM E-mail Www
Writen at: 2013-01-04 13:54:42
Jako typowy wiejski półgłówek i przedstawiciel niedorozwiniętej i zakompleksionej młodzieży (ale już nieco starszej ;-)) mam parę pytań odnośnie tego niewątpliwie pouczającego tekstu:
- kto, gdzie i za czyje pieniądze to wydał ( zgrozo może podatników ;-)), z jakiego pisma to pochodzi, jest to dla mnie o tyle ważne, że chciałbym bardzo skontaktować się z tym pouczającym periodykiem, a może nawet odwiedzić redakcję (od tak mądrych osób zawsze można coś wynieść, choćby kredę ;-)) o ile nie znajduje się ona w Bangladeszu np. ;-)
- Co to do chol.... jest ZORG INSTYTUTE, bo kurcze nazwa nie brzmi mi ani tak słowiańsko, ani tak piastowsko?! co by powiedzieli dzielni i szlachetni piastowscy wojowie, gdyby dowiedzieli się, że pan Bernard zamiast stworzyć Instytut Wszechświatowida Wszechsłowiańskiego, stworzył coś takiego
- po trzecie i teraz poważnie ;-)))) zwracam się do organizatorów, o uczynienie pana Bernarda, honorowym gościem i maskotką tegorocznego CP, żeby ulżyć jego strachom i obawom (żeby biedaczyna przez te strachy tyle czasu nie musiał w toi-tojach spędzać) postuluje przyznać mu stała eskortę w postaci 4 dzielnych i szlachetnych wojów piastowskich (którzy nie czmychną na widok pijanego gotha lub pluszowego misia Vic Anzelmo), a którzy zaprowadzą go na koncert XIII Stoleci, gdzie jego zbolała dusza nasłucha się piosenek o Elizabecie Batory, Draculi i innych Nosferatu, czyli umożliwi mu obcowanie z tematyka, której mu niewątpliwie w tym roku brakowało....
Wszystkiego dobrego w NOWYM ROKU
Pozdr.
------------------------------------------------
Kto zna się na wszystkim, nie zna się na niczym
- kto, gdzie i za czyje pieniądze to wydał ( zgrozo może podatników ;-)), z jakiego pisma to pochodzi, jest to dla mnie o tyle ważne, że chciałbym bardzo skontaktować się z tym pouczającym periodykiem, a może nawet odwiedzić redakcję (od tak mądrych osób zawsze można coś wynieść, choćby kredę ;-)) o ile nie znajduje się ona w Bangladeszu np. ;-)
- Co to do chol.... jest ZORG INSTYTUTE, bo kurcze nazwa nie brzmi mi ani tak słowiańsko, ani tak piastowsko?! co by powiedzieli dzielni i szlachetni piastowscy wojowie, gdyby dowiedzieli się, że pan Bernard zamiast stworzyć Instytut Wszechświatowida Wszechsłowiańskiego, stworzył coś takiego
- po trzecie i teraz poważnie ;-)))) zwracam się do organizatorów, o uczynienie pana Bernarda, honorowym gościem i maskotką tegorocznego CP, żeby ulżyć jego strachom i obawom (żeby biedaczyna przez te strachy tyle czasu nie musiał w toi-tojach spędzać) postuluje przyznać mu stała eskortę w postaci 4 dzielnych i szlachetnych wojów piastowskich (którzy nie czmychną na widok pijanego gotha lub pluszowego misia Vic Anzelmo), a którzy zaprowadzą go na koncert XIII Stoleci, gdzie jego zbolała dusza nasłucha się piosenek o Elizabecie Batory, Draculi i innych Nosferatu, czyli umożliwi mu obcowanie z tematyka, której mu niewątpliwie w tym roku brakowało....
Wszystkiego dobrego w NOWYM ROKU
Pozdr.
------------------------------------------------
Kto zna się na wszystkim, nie zna się na niczym
Author: Vlad TepeS
PM E-mail
Writen at: 2013-01-04 19:30:31
To miesięcznik "EGZORCYSTA":)
czyli blisko tematów "darkowych"
Added: 2013-01-04 19:30:31
Widać nadal to kogoś gorszy:
http://miesiecznikegzorcysta.pl/s/naszetematy/id/70
------------------------------------------------
Pozdrawiam
Krzysztof Rakowski
czyli blisko tematów "darkowych"
Added: 2013-01-04 19:30:31
Widać nadal to kogoś gorszy:
http://miesiecznikegzorcysta.pl/s/naszetematy/id/70
------------------------------------------------
Pozdrawiam
Krzysztof Rakowski
Author: Krzysztof Rakowski
PM E-mail
Writen at: 2013-01-05 11:24:54
Nie pamiętam który to był rok, ale równie dobre:)
Mroczny weekend na zamku w Bolkowie
(autorka: Joanna Michalak, artykuł z legnickiego pisma "Konkrety")
Czarna alternatywa
Surowość starego zamczyska, upiornie blade postaci o niezidentyfikowanej płci, psychodeliczna muzyka, zapach marihuany, hektolitry piwa - tak w skrócie można opisać VII Międzynarodowy Festiwal Castle Party w Bolkowie. Trzydniowej imprezie towarzyszył mroczny klimat. Atmosfera, którą trudno wyczuć. Ludzie spokojni, a straszni. Młodzi, ale najczęściej brzydcy, smutni i poważni. Wyglądający jak bohaterowie okultystycznego horroru. Przymusowo zdołowani. Przyjechali na festiwal gotyckiego rocka (nie mylić z muzyką dawną), nie potrafią jednak wyjaśnić, dlaczego z taką lubością upajają się swym dekadentyzmem?
Wszelka oryginalność jest tu w dobrym tonie. Strój obowiązkowo czarny, najczęściej z lumpeksu. Na nogach martensy (wysokie, wiązane buty w wojskowym stylu). Dopuszczalne są wyłącznie srebrne dodatki, w tym kolczyki wpięte w: uszy, pępki, nosy i powieki. Bardziej odważni, kreując się na satanistów, noszą na piersiach krzyż zawieszony ramionami do dołu. Włosy ciemne lub w jaskrawych kolorach. Bez względu na płeć - twarz upudrowana na biało. Czarne tatuaże i makijaże przypominające pajęczyny. Paznokcie i usta w kolorze ciemnej wiśni. Zamiast perfum, olejki o orientalnych zapachach. W ustach skręt lub papieros. Do tego obowiązkowo puszka piwa. U niektórych, dla urozmaicenia zabawy, dochodzą jeszcze narkotyki. Oprócz marihuany najpopularniejsza jest amfetamina.
W ekstazie, na gazie
Na zamkowym dziedzińcu muzycy mają próby. Z nazw zespołów nie wynika, jakiej mogą być narodowości. Wiadomo, że wśród nich są Czesi, Niemcy, Słowacy, Belgowie, Rumuni, Polacy... Publiczność również międzynarodowa. Wśród cudzoziemców najwięcej jest Czechów i Niemców. Dostać się na zamek nie jest proste. Ochrona z Impela jest dość brutalna. Mężczyźni w mundurach demonstrują władzę. Miękną jedynie na widok transwestytów i wymalowanych twarzy. Pozostałych kontrolują bardziej skrupulatnie. Sprawdzają zawartość wszystkich toreb. Nawet naszego fotoreportera, choć na pierwszy rzut oka widać, kim jest i po co przyjechał na festiwal. Trzydniowy karnet kosztuje 100 zł. Nie każdego stać na taki wydatek. Całe podzamcze okupowane jest przez tych, którzy zdążyli już przepić wszystkie oszczędności.
Im bliżej wieczora, tym ciaśniej na dziedzińcu. Co jakiś czas któryś z muzyków wpada w trans. Niektórzy z trudem utrzymują się na nogach. Część jest pijana albo naćpana. Jakaś gwiazda niczym upadły anioł walczy z torsjami na scenie. Śpiewa na leżąco. Czasami zbiega ze sceny, by pouczyć “dźwiękowców”. Zblazowany blondyn miota się ku uciesze młodego fana, który z kolei tapla się w błocie pod sceną. - Załapali ten sam klimat - tłumaczy młoda dziewczyna z olbrzymim kolczykiem w nosie.
Magia pikanterii
Wśród kapel dziwna prawidłowość: otyły lider i wiotka wokalistka. Śpiew mężczyzn przypomina nieco ryk niedźwiedzia. Dziewczyny mają dobre głosy, ale z ich twarzy bije smutek i jakaś dziwna groza. Słowacka artystka występuje w stroju sado-maso. Półnagie ciało w skórzanej bieliźnie działa głównie na młodych chłopców. Na kobietę patrzą jak w obrazek.. Ich sprośne myśli odzwierciedlają lubieżnie uśmiechnięte twarze. Całość jest wyzywająca, ale ma w sobie coś z magii.
Aura niczym festiwal: raz świeci słońce, po chwili leje deszcz. Część kryje się przed ulewą. Chyba bardziej w trosce o makijaż. Inni stoją w miejscu. Patrzą w górę i zamykając oczy rozkoszują się kroplami. Młoda dziewczyna, mająca nie więcej jak dwanaście lat, pali papierosa. Zaciąga się jak nałogowy palacz z wieloletnim stażem. Mała nawet nie zauważyła, że pali jej się filtr. Nadal się zaciąga. Kiepa wyrzuca w trawę dopiero, gdy zaczyna jej parzyć palce. Niewiele starszy kolega poprawia sobie makijaż. Mężczyzna po trzydziestce dotyka ud przyjaciela. Widzi to jego partnerka. Nie robi to na niej większego wrażenia, choć chyba jest jej przykro. Obok nich długowłosa dziewczyna w martensach i czarnych pończochach z koronkowymi podwiązkami. Ma nieogolone nogi. Niewiasta okazuje się być mężczyzną. A może jest odwrotnie? W tle graficzne znaki katolickiego Radia Plus, czyli... medialnego patrona imprezy (!).
Jeden jasny promyk
Marek jest potężnym mężczyzną. Ma jakieś dwa metry wzrostu i ze sto trzydzieści kilogramów wagi. Długie blond włosy, w nieładzie spięte w kucyk. Pochodzi z Tarnowa. Do Bolkowa przyjechał na motocyklu z żoną i kilkuletnią córeczką. Jego partnerka ma urodę modelki: wysoka, szczupła, bardzo ładna. Oboje noszą się na czarno, ale dziecko ubierają w kolorowe sukieneczki. Mała niczym nie różni się od rówieśników. Głośna muzyka w ogóle jej nie przeszkadza. Nie razi też widok mężczyzn w spódnicach. - Przyzwyczajamy ją od małego - tłumaczy Marek. Dziewczynce trochę się nudzi. Dla zabawy koledzy rodziców noszą ją na rękach, robią samoloty i karuzele. Dziecko jest jedynym jasnym promykiem na mrocznym dziedzińcu Zamku Bolków.
- Małą wychowujemy normalnie. Gdy dorośnie, niech sama zdecyduje o tym, jak ma wyglądać jej życie - mówi Marek. Jeśli dla zabawy pomaluje sobie na twarzy pajęczynę, to jej sprawa. W poważniejszych kwestiach nie jesteśmy i nie będziemy już tak liberalni. Musimy dać jej solidne wychowanie. Zabawa zabawą, a życie życiem - tłumaczy fan gotyckiego rocka. Marek muzyką tą zainteresował się jeszcze pod koniec lat 70. Przyznaje, że ma ona duży wpływ na jego życie. A czarny strój?
Kocham doły!
- Nie wiem, skąd się to u mnie wzięło. Jakoś tak samo przyszło - mówi 35-latek, który zawodowo zajmuje się produkcją sprzętu nagłaśniającego. Twierdzi, że rodzina i znajomi zaakceptowali ten styl. Choć w jego głosie czuć nutę zwątpienia. Zdaniem Marka nie da się wyjaśnić, o co chodzi w jego fascynacji. - To trudne do opisania - przyznaje. A dlaczego przyjeżdża do Bolkowa? Przede wszystkim po to, by się spotkać z ludźmi myślącymi podobnie jak on. Zabawa na zamku się mu podoba, ale uważa, że aż 80 procent publiczności to zwykli pozoranci. Ma też małe pretensje do organizatorów za to, że zaprosili na festiwal zespoły, których repertuar niekoniecznie pasuje na Castle Party.
Zupełnie inaczej festiwal odbierają młodsi uczestnicy. - Uwielbiam się dołować i tyle - mówi kilkunastoletni chłopak z Poznania. - Nocami chodzę po cmentarzach z walkmanem na uszach i słucham tej schizy. Lubię grozę i wszystko, co mroczne. Mam taki styl i tyle. Jedni lubią bluesa, a inni gotyk. Jego zdaniem życie ma sens, ale śmierć jest znacznie bardziej ekscytująca. A wszystko, co enigmatyczne, musi być ciekawe. - To jak z kobietą, która najbardziej kręci, kiedy jest w ubraniu. Bo gdy się ją rozbierze, znika cała tajemnica. I znów patrzysz na inną babkę - twierdzi młodzieniec. Jego kolegów rozbawia ta teoria. Żartują, że chyba za dużo przypalił.
Marność nad marnościami
- Moja matka nie ma bladego pojęcia, że tutaj jestem. Oszalałaby, gdyby mnie teraz zobaczyła - mówi jego kolega, który właśnie “dostał jobla” na punkcie gotyckiego rocka. - Moi rodzice wiedzą, gdzie jestem - twierdzi siedemnastolatka. - Ojciec był trochę zdziwiony. Sam powiedział, że jestem przecież hippiską i to nie dla mnie. Ale kiedy przeczytał o tej imprezie w gazetach, zrozumiał że może mi się podobać jej atmosfera. - Tu jest zajebiście, dlatego właśnie tak spędzamy wakacje - mówią uczestnicy zamkowego festiwalu. Życie często przynosi wiele przykrych niespodzianek, więc po co to dodatkowe dołowanie? Młodzież twierdzi, że odpowiedź jest prosta, ale nie bardzo potrafi to wytłumaczyć.
Dziewczyna mówi, że szkoła jest skostniała, a rodzice biegają za szmalem. Oni tak nie chcą, ale czują że przyjdzie im wieść podobne życie. Jej słowa potwierdza sympatyczny nauczyciel zawodu z głogowskiej budowlanki, który do Bolkowa przyjechał w policyjnym swetrze. W tym kraju nie da się inaczej - utyskuje młody blondyn. - Przecież dorośli sami robią nam wodę z mózgu. Cierpienie to ich wymysł! Wiecznie tylko cmentarze, rocznice i ta cała, no jak jej tam, martyrologia czy coś w tym stylu. Młodzi mówią chaotycznie, ale logicznie. Jeden wielki dekadentyzm.
Wakacje z duchami
Jakiś chłopak spod Warszawy przekonuje, że od dziecka jest fanatykiem horrorów. - Kocham tę muzę, ale nie wiem, skąd się to u mnie wzięło. Może siedzi we mnie szatan? - twierdzi. Chłopaki z Bydgoszczy nie wiedzą, co powiedzieć o imprezie. - Jesteśmy minimalistami - mówi jeden z nich. Być może festiwalowa widownia rzeczywiście nie lubi przepychu, ale w drogiej restauracji w hotelu nie brakuje “czarnych” gości.
W sali ośrodka kultury również odbywają się koncerty. Publiczność krąży między zamkiem, a salą. W ośrodku można kupić płyty festiwalowych gwiazd. Na niemal wszystkich okładkach widnieje napis “psyche”. Cały Bolków tonie w czerni. Mieszkańcom to nie przeszkadza. Z ulicznej sondy wynika, że nie jest tak źle. - Trochę tu sikają, ale bywało gorzej - mówi rencistka, która właśnie wyszła po mszy z kościoła.
Added: 2013-01-05 11:24:54
Pamietam Marysiu,
Ktoś odkrył Sex w piwnicach zamkowych:)
A ja tyle lat tam jeżdze, znam niby zamek dobrze a tajemniczych podziemi nie znalazłem:)
------------------------------------------------
Pozdrawiam
Krzysztof Rakowski
Mroczny weekend na zamku w Bolkowie
(autorka: Joanna Michalak, artykuł z legnickiego pisma "Konkrety")
Czarna alternatywa
Surowość starego zamczyska, upiornie blade postaci o niezidentyfikowanej płci, psychodeliczna muzyka, zapach marihuany, hektolitry piwa - tak w skrócie można opisać VII Międzynarodowy Festiwal Castle Party w Bolkowie. Trzydniowej imprezie towarzyszył mroczny klimat. Atmosfera, którą trudno wyczuć. Ludzie spokojni, a straszni. Młodzi, ale najczęściej brzydcy, smutni i poważni. Wyglądający jak bohaterowie okultystycznego horroru. Przymusowo zdołowani. Przyjechali na festiwal gotyckiego rocka (nie mylić z muzyką dawną), nie potrafią jednak wyjaśnić, dlaczego z taką lubością upajają się swym dekadentyzmem?
Wszelka oryginalność jest tu w dobrym tonie. Strój obowiązkowo czarny, najczęściej z lumpeksu. Na nogach martensy (wysokie, wiązane buty w wojskowym stylu). Dopuszczalne są wyłącznie srebrne dodatki, w tym kolczyki wpięte w: uszy, pępki, nosy i powieki. Bardziej odważni, kreując się na satanistów, noszą na piersiach krzyż zawieszony ramionami do dołu. Włosy ciemne lub w jaskrawych kolorach. Bez względu na płeć - twarz upudrowana na biało. Czarne tatuaże i makijaże przypominające pajęczyny. Paznokcie i usta w kolorze ciemnej wiśni. Zamiast perfum, olejki o orientalnych zapachach. W ustach skręt lub papieros. Do tego obowiązkowo puszka piwa. U niektórych, dla urozmaicenia zabawy, dochodzą jeszcze narkotyki. Oprócz marihuany najpopularniejsza jest amfetamina.
W ekstazie, na gazie
Na zamkowym dziedzińcu muzycy mają próby. Z nazw zespołów nie wynika, jakiej mogą być narodowości. Wiadomo, że wśród nich są Czesi, Niemcy, Słowacy, Belgowie, Rumuni, Polacy... Publiczność również międzynarodowa. Wśród cudzoziemców najwięcej jest Czechów i Niemców. Dostać się na zamek nie jest proste. Ochrona z Impela jest dość brutalna. Mężczyźni w mundurach demonstrują władzę. Miękną jedynie na widok transwestytów i wymalowanych twarzy. Pozostałych kontrolują bardziej skrupulatnie. Sprawdzają zawartość wszystkich toreb. Nawet naszego fotoreportera, choć na pierwszy rzut oka widać, kim jest i po co przyjechał na festiwal. Trzydniowy karnet kosztuje 100 zł. Nie każdego stać na taki wydatek. Całe podzamcze okupowane jest przez tych, którzy zdążyli już przepić wszystkie oszczędności.
Im bliżej wieczora, tym ciaśniej na dziedzińcu. Co jakiś czas któryś z muzyków wpada w trans. Niektórzy z trudem utrzymują się na nogach. Część jest pijana albo naćpana. Jakaś gwiazda niczym upadły anioł walczy z torsjami na scenie. Śpiewa na leżąco. Czasami zbiega ze sceny, by pouczyć “dźwiękowców”. Zblazowany blondyn miota się ku uciesze młodego fana, który z kolei tapla się w błocie pod sceną. - Załapali ten sam klimat - tłumaczy młoda dziewczyna z olbrzymim kolczykiem w nosie.
Magia pikanterii
Wśród kapel dziwna prawidłowość: otyły lider i wiotka wokalistka. Śpiew mężczyzn przypomina nieco ryk niedźwiedzia. Dziewczyny mają dobre głosy, ale z ich twarzy bije smutek i jakaś dziwna groza. Słowacka artystka występuje w stroju sado-maso. Półnagie ciało w skórzanej bieliźnie działa głównie na młodych chłopców. Na kobietę patrzą jak w obrazek.. Ich sprośne myśli odzwierciedlają lubieżnie uśmiechnięte twarze. Całość jest wyzywająca, ale ma w sobie coś z magii.
Aura niczym festiwal: raz świeci słońce, po chwili leje deszcz. Część kryje się przed ulewą. Chyba bardziej w trosce o makijaż. Inni stoją w miejscu. Patrzą w górę i zamykając oczy rozkoszują się kroplami. Młoda dziewczyna, mająca nie więcej jak dwanaście lat, pali papierosa. Zaciąga się jak nałogowy palacz z wieloletnim stażem. Mała nawet nie zauważyła, że pali jej się filtr. Nadal się zaciąga. Kiepa wyrzuca w trawę dopiero, gdy zaczyna jej parzyć palce. Niewiele starszy kolega poprawia sobie makijaż. Mężczyzna po trzydziestce dotyka ud przyjaciela. Widzi to jego partnerka. Nie robi to na niej większego wrażenia, choć chyba jest jej przykro. Obok nich długowłosa dziewczyna w martensach i czarnych pończochach z koronkowymi podwiązkami. Ma nieogolone nogi. Niewiasta okazuje się być mężczyzną. A może jest odwrotnie? W tle graficzne znaki katolickiego Radia Plus, czyli... medialnego patrona imprezy (!).
Jeden jasny promyk
Marek jest potężnym mężczyzną. Ma jakieś dwa metry wzrostu i ze sto trzydzieści kilogramów wagi. Długie blond włosy, w nieładzie spięte w kucyk. Pochodzi z Tarnowa. Do Bolkowa przyjechał na motocyklu z żoną i kilkuletnią córeczką. Jego partnerka ma urodę modelki: wysoka, szczupła, bardzo ładna. Oboje noszą się na czarno, ale dziecko ubierają w kolorowe sukieneczki. Mała niczym nie różni się od rówieśników. Głośna muzyka w ogóle jej nie przeszkadza. Nie razi też widok mężczyzn w spódnicach. - Przyzwyczajamy ją od małego - tłumaczy Marek. Dziewczynce trochę się nudzi. Dla zabawy koledzy rodziców noszą ją na rękach, robią samoloty i karuzele. Dziecko jest jedynym jasnym promykiem na mrocznym dziedzińcu Zamku Bolków.
- Małą wychowujemy normalnie. Gdy dorośnie, niech sama zdecyduje o tym, jak ma wyglądać jej życie - mówi Marek. Jeśli dla zabawy pomaluje sobie na twarzy pajęczynę, to jej sprawa. W poważniejszych kwestiach nie jesteśmy i nie będziemy już tak liberalni. Musimy dać jej solidne wychowanie. Zabawa zabawą, a życie życiem - tłumaczy fan gotyckiego rocka. Marek muzyką tą zainteresował się jeszcze pod koniec lat 70. Przyznaje, że ma ona duży wpływ na jego życie. A czarny strój?
Kocham doły!
- Nie wiem, skąd się to u mnie wzięło. Jakoś tak samo przyszło - mówi 35-latek, który zawodowo zajmuje się produkcją sprzętu nagłaśniającego. Twierdzi, że rodzina i znajomi zaakceptowali ten styl. Choć w jego głosie czuć nutę zwątpienia. Zdaniem Marka nie da się wyjaśnić, o co chodzi w jego fascynacji. - To trudne do opisania - przyznaje. A dlaczego przyjeżdża do Bolkowa? Przede wszystkim po to, by się spotkać z ludźmi myślącymi podobnie jak on. Zabawa na zamku się mu podoba, ale uważa, że aż 80 procent publiczności to zwykli pozoranci. Ma też małe pretensje do organizatorów za to, że zaprosili na festiwal zespoły, których repertuar niekoniecznie pasuje na Castle Party.
Zupełnie inaczej festiwal odbierają młodsi uczestnicy. - Uwielbiam się dołować i tyle - mówi kilkunastoletni chłopak z Poznania. - Nocami chodzę po cmentarzach z walkmanem na uszach i słucham tej schizy. Lubię grozę i wszystko, co mroczne. Mam taki styl i tyle. Jedni lubią bluesa, a inni gotyk. Jego zdaniem życie ma sens, ale śmierć jest znacznie bardziej ekscytująca. A wszystko, co enigmatyczne, musi być ciekawe. - To jak z kobietą, która najbardziej kręci, kiedy jest w ubraniu. Bo gdy się ją rozbierze, znika cała tajemnica. I znów patrzysz na inną babkę - twierdzi młodzieniec. Jego kolegów rozbawia ta teoria. Żartują, że chyba za dużo przypalił.
Marność nad marnościami
- Moja matka nie ma bladego pojęcia, że tutaj jestem. Oszalałaby, gdyby mnie teraz zobaczyła - mówi jego kolega, który właśnie “dostał jobla” na punkcie gotyckiego rocka. - Moi rodzice wiedzą, gdzie jestem - twierdzi siedemnastolatka. - Ojciec był trochę zdziwiony. Sam powiedział, że jestem przecież hippiską i to nie dla mnie. Ale kiedy przeczytał o tej imprezie w gazetach, zrozumiał że może mi się podobać jej atmosfera. - Tu jest zajebiście, dlatego właśnie tak spędzamy wakacje - mówią uczestnicy zamkowego festiwalu. Życie często przynosi wiele przykrych niespodzianek, więc po co to dodatkowe dołowanie? Młodzież twierdzi, że odpowiedź jest prosta, ale nie bardzo potrafi to wytłumaczyć.
Dziewczyna mówi, że szkoła jest skostniała, a rodzice biegają za szmalem. Oni tak nie chcą, ale czują że przyjdzie im wieść podobne życie. Jej słowa potwierdza sympatyczny nauczyciel zawodu z głogowskiej budowlanki, który do Bolkowa przyjechał w policyjnym swetrze. W tym kraju nie da się inaczej - utyskuje młody blondyn. - Przecież dorośli sami robią nam wodę z mózgu. Cierpienie to ich wymysł! Wiecznie tylko cmentarze, rocznice i ta cała, no jak jej tam, martyrologia czy coś w tym stylu. Młodzi mówią chaotycznie, ale logicznie. Jeden wielki dekadentyzm.
Wakacje z duchami
Jakiś chłopak spod Warszawy przekonuje, że od dziecka jest fanatykiem horrorów. - Kocham tę muzę, ale nie wiem, skąd się to u mnie wzięło. Może siedzi we mnie szatan? - twierdzi. Chłopaki z Bydgoszczy nie wiedzą, co powiedzieć o imprezie. - Jesteśmy minimalistami - mówi jeden z nich. Być może festiwalowa widownia rzeczywiście nie lubi przepychu, ale w drogiej restauracji w hotelu nie brakuje “czarnych” gości.
W sali ośrodka kultury również odbywają się koncerty. Publiczność krąży między zamkiem, a salą. W ośrodku można kupić płyty festiwalowych gwiazd. Na niemal wszystkich okładkach widnieje napis “psyche”. Cały Bolków tonie w czerni. Mieszkańcom to nie przeszkadza. Z ulicznej sondy wynika, że nie jest tak źle. - Trochę tu sikają, ale bywało gorzej - mówi rencistka, która właśnie wyszła po mszy z kościoła.
Added: 2013-01-05 11:24:54
Pamietam Marysiu,
Ktoś odkrył Sex w piwnicach zamkowych:)
A ja tyle lat tam jeżdze, znam niby zamek dobrze a tajemniczych podziemi nie znalazłem:)
------------------------------------------------
Pozdrawiam
Krzysztof Rakowski
Author: Krzysztof Rakowski
PM E-mail
Writen at: 2013-01-05 17:02:47
Jedni czerpią energię z kamienia a inni chcą zło widzieć w wygódku:)
Dziwny jest ten świat:)
------------------------------------------------
Pozdrawiam
Krzysztof Rakowski
Dziwny jest ten świat:)
------------------------------------------------
Pozdrawiam
Krzysztof Rakowski